Był raz sobie taki doo-puś
Co uwielbiał samogon
Mama z tatą mu nadali
Imię dziwne – zwał się: ON
ON miał posiadał psycho dziecka
Śmierdział jak armia radziecka
Lubił z gwinta ciągnąć miksy
I rysować mdłe komiksy
To o czołgach to o Tusku
Na Kamczatkę spadaj Rusku!
Tam eksponuj swe urody
W towarzystwie panny Zgody!
A ON na to „ Żebym skonał”
Panna Zgoda to zasłona
Bo ja w myślach mam ogonek
Kumpla mego – zwie się ONEK
ON i ONEK my są para
Sztuczki różne: bara bara
Bunga bnunga bara bara
Zawsze stroi nam gitara!
ON i ONEK ON I ONEK
W mojej głowie mam betonek
Nic go teraz nie ukruszy
Chyba że strzały z Katiuszy
My radzimy tobie ONKU
Ogon trzymaj na postronku
Od personów mętnej wody
ONA i tej jego Zgody
Jeśli nie chcesz popaść w nędzę
Dawaj dyla stąd czym prędzej
Każdy kto z nimi przystaje
Finalnie na łeb dostaje!
Gazów mnogość ma po skwarkach
Widzi ludzi w kominiarkach
Wszędzie jakieś spiski trolle
Luźny dekiel – ja pikolę
No i picie, raczej chlanie
To ci tylko pozostanie
Na ogonku masa złogów
Szybko wpadniesz w sieć nałogów
Zwieracz Twój dostanie czkawki
I poleci ci w nogawki
Nie osiągniesz Zgody formy
Ona ładuje w reformy
Wniosek z tego: nadmiar picia
Może piekło zrobić z życia
Minie cię historia taka
Kiedy przyjdziesz do Pustaka
Pustak ma przyjaciół wielu
Nie wpisuje bzdur bez celu
Tutaj zgoda i szacunek
Jadło przednie oraz trunek
Ptasie mleczko i śmietana
I zabawa jest do rana
Więc się szybko przenoś ONKU
Myśl o sobie i ogonku
ON i ONEK
Morał taki mości panie
Nie dla Zgody! W żadnym stanie!
Bo mawiają: z kim przystajesz
Takim wkrótce sam się stajesz